„Mam 14 lat i chcę się zabić…”, napisała do jednej z gazet młodzieżowych, w których opowiadam na listy. Szczegółowo zaplanowała dwie metody odebrania sobie życia. Na szczęście, nie skorzystała z żadnej z nich. Podczas wakacji rodzice przenieśli ją do innej szkoły. Zaprowadzili ją też do psychologa…
Nie znam prostego rozwiązania takich sytuacji. Przemoc w szkole to jeden z największych współczesnych problemów, żeby sobie z nim poradzić potrzeba zmiany całego systemu edukacji. Coraz częściej myślę, że niektórzy nauczyciele i pedagodzy powinni zostać pozbawieni uprawnień do wykonywania zawodu.
Przesadzam?
A co zrobić z nauczycielką, która, żeby pomóc klasowemu kozłowi ofiarnemu poprosiła uczniów o wypisanie na karteczkach powodów swojej antypatii do niego? Następnie wręczyła je dwunastolatkowi, życząc mu, aby wyciągnął z nich słuszne wnioski. Jak postąpić z nauczycielem WF-u, który gimnazjaliście mówi, że porusza się jak baba przed okresem?
Najbardziej przerażają mnie jednak rodzice, którzy nie stają po stronie własnych dzieci i zawsze wspierają opresyjnych nauczycieli. „Zaczniesz się lepiej uczyć, to pani przestanie się ciebie czepiać”, powtarzają. To, że w szkole twojego dziecka stosuje się przemoc, jest prawie pewne. Najtrudniej jednak zauważyć, po której stronie stoi twoje dziecko.
