Gdzie mamy pamięć? W głowie, sercu, a może w nosie? Na warsztatach prowadzonych przez pedagoga teatru Justynę Sobczyk mali widzowie odkrywają rzeczywistość na nowo.
Gaga: Co to jest pedagogika teatru?
Justyna sobczyk: To określenie, które przyszło do Polski z Niemiec. W takim rozumieniu, w jakim staramy się to rozwijać i propagować z Instytutem Teatralnym w Warszawie, ma to być aktywna edukacja, posługująca się językiem teatru. To demokratyczna metoda, która polega na zaproszeniu do udziału widzów: dzieci, młodzież i dorosłych, którzy być może nie będą mieli nic wspólnego z teatrem.
Nowy model edukacji artystycznej?
W Polsce świetnie radzimy sobie z „łowieniem” talentów. Istnieją szkoły muzyczne nastawione na kształcenie najlepszych, koła teatralne, które wspierają aktorskie talenty. Zadbaliśmy o dzieci uzdolnione, a mamy całe pokolenia w ogóle zamknięte na sztukę. Obecnie rozwija się wiele kierunków stanowiących w jakimś stopniu alternatywę dla kształcenia artystycznego. Zaczęli pojawiać się ludzie, którzy wprowadzają twórcze metody pracy w obszarze muzyki, teatru, sztuk wizualnych. Te nowe zajęcia kierowane są do wszystkich dzieci, które lubią śpiewać, malować, występować i wcale nie muszą robić tego najlepiej. Są to dzieci, które lubią ruch, a zajęcia artystyczne mają pobudzać ich rozwój i pragnienie obcowania ze sztuką.
Jak wyglądają takie warsztaty?
W zajęciach z przedszkolakami pedagog teatru opiera się głównie na sposobie percepcji dzieci. Na tym, że chcą poznawać świat poprzez zabawę. Z myślą o najmłodszych i ich rodzicach organizujemy w instytucie Teatranki. Dla dzieci z klas 1-3, wspólnie z artystami i pracownikami teatrów, tworzymy cykl warsztatów „Teatralna klasa”. Naszym celem nie jest powtarzanie definicji i recytowanie tekstu, bo tego rodzaju wymagania stawia szkoła.