W Instytucie dużo uwagi poświęca się metodom opracowanym przez polskiego pedagoga i reżysera Jana Dormana.
Dorman myślał o edukacji teatralnej długofalowo. Wiedział, że jeśli zaczniemy ją wprowadzać w interesujący sposób u dzieci, to dorosły widz będzie szukał tego wspomnienia i wróci do teatru. Dążył na przykład do tego, by już najmłodszym otwierać ucho na utwory muzyki klasycznej, wprowadzał teksty z Szekspira do zabaw. Wierzył w ten rodzaj osłuchania i uwrażliwienia. Pedagodzy teatru nie wiedzą, kim będą ci mali ludzie, którzy przychodzą na zajęcia. Ich celem jest rozbudzenie w nich ciekawości i otwarcie na spotkania z innymi ludźmi.
Spektakl nie wystarczy?
Warsztaty są dużą pomocą dla rodzica i zawsze łączymy je ze spektaklem. Te dla dzieci wcale nie są łatwe. Ostatnie przedstawienie Teatru 21 „Śmiertelnie trudna gra” porusza temat śmierci i jest połączone z warsztatem na temat pamięci. Dzieci zastanawiają się, gdzie mieści się pamięć. Najpierw wskazują na głowę, potem na serce. Później okazuje się, że mamy ją także w nosie, bo tam są ukryte zapachy, oraz w uszach, bo pamiętamy dźwięki. Nagle okazuje się, że w całym ciele jest pamięć. Na zakończenie warsztatu uczestnicy są wyposażeni w wiele wskazówek dotyczących tego, co robić, by nie zapominać o ważnych dla nas osobach, które odchodzą. Tak przygotowane dzieci nie wychodzą po spektaklu smutne, ale zamyślone. Mają w głowie wiele pomysłów na to, żeby nie zapomnieć o ukochanej babci. Mogą zrobić z mamą naleśniki według jej przepisu, obejrzeć zdjęcia lub porozmawiać z kimś.
Jaka jest nasza edukacja teatralna?
Na świecie coraz więcej teatrów ma działy edukacji. Teatry w Polsce nie są konsekwentne. W momencie, gdy na scenę wprowadzane są coraz trudniejsze tematy, nie można oczekiwać, że ludzie przyjdą i przyjmą tę nową formę bezproblemowo. Teatry i widzowie potrzebują edukacji, która angażuje widza, daje mu przestrzeń na osobistą refleksję na temat spektaklu. W warsztatach bazuje się na treści spektaklu, a nie na umiejętnościach aktorskich. W Polsce coraz częściej można znaleźć ofertę edukacyjną w teatrach, ale nie ma takich ofert pracy. Zastanawiam się, kiedy ta bańka pryśnie i dyrekcje zrozumieją, że mogą mieć kogoś, kto profesjonalnie potrafi przygotować i uruchomić dialog z widzami. Jest wiele trudnych w odbiorze spektakli i oczywiście twórcy mogą obrazić się na widownię, że znowu nie zrozumiała, ale mogą też otworzyć się na rozmowę i szukać sposobów na to, żeby dookoła ich artystycznych propozycji budować nową przestrzeń.