Oczywiście przyjeżdżałem, by to sprawdzić, jednak najczęściej miała gorączkę, wymiotowała albo ściskała z bólu brzuch. Znajoma lekarka podpowiedziała mi, że to psychosomatyka, co pewnie było prawdą, bo jak się później okazało, po każdej wizycie u mnie matka przepytywała Maję: „Jak było? Z kim tata był? Czy ma w domu perfumy damskie? Majtki? Czy odbiera SMS-y? Rozmawiał z kimś?”. Dowiedziałem się tego, bo Maja przestraszyła się, jak w kinie spotkaliśmy moją znajomą z jej synkiem. Dostała histerii, że mama na pewno się dowie, bo ktoś nas śledzi.
Tym „ktosiem” okazał się detektyw, którego rzeczywiście Izka od czasu do czasu wynajmowała. Maja nie chciała przy mnie dzwonić do mamy i odbierać od niej telefonów, co oczywiście Izka uznała za utrudnianie kontaktu i przedstawiła w sądzie jako dowód.
Scenariusz był zawsze ten sam – Maja była smutna i apatyczna, gdy ją zabierałem, ale po kilku godzinach odzyskiwała wigor. Zawsze gdy wracaliśmy samochodem, śpiewaliśmy piosenkę ze „Smerfów” i zawsze Maja milkła jak zaklęta w momencie, gdy wjeżdżaliśmy na ulicę, przy której mieszkała z mamą. W jednej chwili jej twarz kurczyła się w teatralnej rozpaczy i biegła do domu jak dziecko, które właśnie przeżyło najgorszy weekend w życiu. Dopiero potem zrozumiałem, że nie wolno jej było mówić, że u taty jest fajnie, bo Izka się na nią obrażała. Z czasem córka przestała reagować na kontakt ze mną. Prosiła, bym nie zabierał jej na noc, na co przystawałem, wierząc, że oszczędzam jej stresu.
W końcu odmówiła kontaktu w ogóle, a na mój widok wpadała w histerię. Diagnoza RODK (Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego – przyp. red.) jest obecnie taka, że dziecko ma z ojcem ambiwalentną więź, która łączy uczucie miłości, ale też strachu, zaś z matką łączy ją silne i ufne przywiązanie. Panie psycholożki sugerują chwilowe zawieszenie kontaktu ze mną i stopniowe odnawianie go w warunkach terapeutycznych, na co Iza nie wyraża zgody. Przeszliśmy etap kuratorów i czekamy na wyrok w sądzie, który najprawdopodobniej ograniczy moje kontakty do widzenia dziecka w miejscu zamieszkania raz na dwa tygodnie. Jaka jest szansa na odbudowanie więzi z moim dzieckiem w takich warunkach? Żadna.
– Czego pan ode mnie oczekuje?
– Cudu…